Atak na katownię UB w Krasnosielcu. Cz. 3
Najbardziej spektakularną akcją, w której brał udział Czesław Czaplicki (ps. „Ryś”), był atak na siedzibę Urzędu Bezpieczeństwa w Krasnosielcu. W efekcie odbito kilkudziesięciu więźniów politycznych – żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych. Przebieg tej akcji opisał Czaplicki w swoich wspomnieniach „Poszukiwany listem gończym”.
Oddział wyruszył w szyku zwartym. Maszerowano pod osłoną dużego lasu przez około sześć kilometrów. Podczas jednego z postojów odbyła się narada. Dowództwo postanowiło o przełożeniu akcji na następną noc:
Przyczyną tej decyzji było zbyt mało nocnego czasu, potrzebnego na dojście do Krasnosielca, walkę, uwolnienie więźniów i na wycofanie się po akcji przynajmniej na odległość 5 km od Krasnosielca – tłumaczył „Ryś”.
Zaczekano zatem do zmierzchu 1 maja (1945 r.). Jako pierwsza poszła grupa pod dowództwem „Sokoła”. Jej zadaniem było wejście do miasta i zajęcie stanowisk pomiędzy katownią UB, komendą milicji a siedzibą władz sowieckich. Milicja i Sowieci mieli zostać odcięci od UB. Trzon oddziału pod dowództwem por. „Pogody” ominął główny most i nadłożył drogi, przeprawiając się na drugą stronę rzeki Orzyc przez kładkę. Żołnierze zbliżyli się do głównego celu – budynku Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Natknięto się na wartownika. Padły strzały.
Rozpętała się walka, która potrwała kilka minut. Atak zakończył się całkowitym sukcesem, zlikwidowano punkty oporu i zdobyto wyznaczone pomieszczenia. Spowodowano awarię sieci elektrycznej, odcinając światło.
Resort zdobyty! Więźniowie wypuszczeni! Przygotować się do wymarszu przez most! – krzyczał „Pogoda”.
„Ryś” wspominał, że uwolnieni więźniowie powitali kolegów ze łzami w oczach. Rwali się do walki:
Dawajcie nam broń! Musimy znaleźć tych najgorszych oprawców – agentów NKWD! Gdzie jest zdrajca, gestapowiec Wyszomirski?
Podczas odwrotu przez most „Ryś” zorientował się, że w szeregach nie ma jego najlepszego przyjaciela – Henryka Pszczółkowskiego. Por. Dziemieszkiewicz nakazał powrót i przeszukanie terenu. Nie było jednak zbyt wiele czasu:
W każdej chwili wojsko sowieckie mogło przybyć na odsiecz swoim sługusom i zorganizować za nami pościg – wyjaśniał Czaplicki.
Ppor. Henryk Pszczółkowski „Myśliwiec”, zastępca dowódcy i jeden z organizatorów akcji, zginął, prowadząc szturm grupy uderzeniowej na piętrze katowni. Jego celem była likwidacja Henryka Wyszomirskiego. Niestety, zanim zdołał tego dokonać, bohatera dosięgły kule z pistoletu maszynowego.
Opuściliśmy miasto z ogromnym żalem po utracie jednego z najdzielniejszych i najofiarniejszych żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych – wspominał „Ryś”.
Źródło: Czesław Czaplicki, Poszukiwany listem gończym, wyd. 2, Wrocław 2004
Artykuł powstał dzieki pomocy Gminy Wrocław
Kontakt
Wydawca
Stowarzyszenie Dolnośląski Instytut Korfantego