Brak uzbrojenia – jedna z największych bolączek polskiej partyzantki
Czesław Czaplicki (ps. „Ryś”) w czasie II wojny światowej służył w leśnym oddziale NSZ. W swoich wspomnieniach „Poszukiwany listem gończym” opisał liczne akcje zaczepne, podjęte przez żołnierzy podziemnej armii.
Partyzanci borykali się z wieloma problemami, ale do najpoważniejszych należał brak uzbrojenia. We znaki dawał się zwłaszcza brak broni długiej. Zdobywanie broni stało się zatem jednym z podstawowych celów żołnierzy NSZ, zaraz obok pomagania rodzinom aresztowanych oraz likwidacji konfidentów i zdrajców.
Na tym polu wyróżniał się oddział dowodzony przez plutonowego Wincentego Kowalewskiego (ps. „Toporek”, „Piotr”). Był to specjalny oddział, złożony z ludzi, którzy musieli stale się ukrywać przed okupantem. Sam „Toporek” został w 1942 r. aresztowany przez niemieckich żandarmów (powodem był nielegalny ubój inwentarza). Z więzienia w Pułtusku udało mu się uciec. Przekupił strażnika, dzięki czemu został przydzielony do pracy w magazynie, zorganizowanym w kaplicy. Stąd Kowalewski uciekł przez okno, ale od tej pory był poszukiwany.
W oddziale „Toporka” poza nim służyło kilkunastu żołnierzy (Czesław Czaplicki wymienia 13 z imienia i nazwiska). Wbrew rozpowszechnianym przez komunistyczną propagandę fałszerstwom, nie była to luźna banda, ale regularny oddział, który przestrzegał rozkazów Komendy Powiatowej NSZ. O każdej akcji trzeba było zameldować dowództwu. Unikano wszakże otwartej walki z Niemcami, w obawie przed represjami wobec ludności cywilnej.
Żołnierze „Toporka” przeprowadzili kilka bezkrwawych akcji, które zakończyły się zdobyciem jakże cennej broni. W grudniu 1942 r. rozbrojony został leśniczy. Partyzanci wzbogacili się o karabin, dubeltówkę, sztucer, 2 pistolety i amunicję. W sierpniu 1943 r. dwóm żołnierzom niemieckim zabrano pistolety, a zimą tego roku – przestraszono dwóch żandarmów, którzy uciekli, porzucając dwa karabiny.
Broń na wrogu zdobywali również Czesław Czaplicki wraz ze swoim przyjacielem Henrykiem Pszczółkowskim (ps. „Myśliwiec”). Już w 1941 r. z samochodu wojskowego skradziono cztery belgijskie pistolety z amunicją (przy pomocy… żołnierza Wehrmachtu nazwiskiem Kubica — Polaka rodem z Górnego Śląska, wcielonego do niemieckiej armii). Inne pistolety udało się skraść w pociągu, a także pijanemu niemieckiemu cywilowi. Wreszcie Pszczółkowski wraz z bratem wykradli z samochodu karabin automatyczny.
Źródło: Czesław Czaplicki, Poszukiwany listem gończym, wyd. 2, Wrocław 2004
Artykuł powstał dzięki pomocy Gminy Wrocław
Kontakt
Wydawca
Stowarzyszenie Dolnośląski Instytut Korfantego