Zbigniew Ryś Ps. Zbyszek, kurier do zadań specjalnych: Odbicie Jana Karskiego z nowosądeckiego szpitala

Zbigniew Ryś Ps. Zbyszek, kurier do zadań specjalnych: Odbicie Jana Karskiego z nowosądeckiego szpitala

y zwyczajowo odstawiali złapanych ludzi na teren GG, do Muszyny. U tego aresztanta znaleźli resztki mikrofilmu i fiolkę z cyjankiem. Brutalne przesłuchania doprowadziły Karskiego do nieudanej próby samobójczej. Podciął sobie żyły. Dla Gestapo był cenny, dlatego odwieźli go do szpitala w Nowym Sączu.

Zbigniew Ryś o więźniu z podciętymi nadgarstkami usłyszał od więziennego kapelana. Zanim odbito Karskiego, do szpitala w stroju szarytki udała się Zofia Ryś, siostra kuriera. Potem mówiła: „żądał abym udała się do Krakowa, na ul. Czarodziejską 53, do Tadeusza Pilca organizować pomoc”.

Przygotowano plan, kluczową rolę odegrali w nim granatowi policjanci i dwie rzeki. Kamieniec i Dunajec. Granatowi, świadomie wypili herbatę ze środkami nasennymi. Teraz wszystko zależało od szczęścia i sprawności kurierów. Karskiego ściągnęli przez okno z pierwszego piętra, ubrali w cywilne rzeczy i doprowadzili do Kamienicy. Szli korytem rzeki do jej ujścia, do miejsca, gdzie ukryty był kajak. Dunajcem przepłynęli do Marcinkowic. Tam zaopiekowali się nim leśniczy Feliks Widła. Niecałe pół roku później Jan Karski działa w Krakowie a w październiku ’42 wyjeżdża do Anglii, rok później do Ameryki, gdzie przedstawia swój raport. Obaj prezydenci, Churchill i Roosvelt ignorują przekazane wiadomości.

Po wojnie, Zbigniew Ryś był aresztowany i przesiedział kilka miesięcy w rakowieckim więzieniu. Przyjechał do Wrocławia, ukończył prawo na Uniwersytecie Wrocławskim, został adwokatem. Wiele lat był gnębiony przez UB. W swoich wspomnieniach napisał „Opatrzność Boska czuwała nade mną, ale i ja byłem zawsze czujny i ostrożny. Trudny dla mnie okres PRL-u przeżyłem z podniesionym czołem. Takich jak ja traktowano jak przestępców i margines społeczny, szykanowano przy każdej okazji, wzywano na przesłuchania, śledzono, przeszkadzano w zatrudnieniu, wstrzymywano awanse. Czasem proponowano też współpracę, ale zawsze odmawiałem. Nie tak wyobrażałem sobie życie po trudach wojennych. Nie wyjechałem też za granicę, bo uważałem, że moje miejsce jest w Polsce. U schyłku życia doczekałem się niepodległej Polski. Wdzięczny jestem za to Opatrzności i ufam, że moi synowie, których wychowałem na dobrych Polaków, będą żyli w wolnej i szczęśliwej Ojczyźnie”.

Zbigniew Ryś został odznaczony za swoją służbę żołnierską trzykrotnie Krzyżem Walecznych oraz Orderem Virtuti Militari.

źródło: sbc.nowysacz.pl

Artykuł powstał dzięki pomocy Gminy Wrocław

   

Zobacz również

Kontakt

Wydawca
Stowarzyszenie Dolnośląski Instytut Korfantego

ul.  Porzeczkowa 3, Wrocław
 
Portal kotwicepamieci.pl jest wpisany do ewidencji dzienników i czasopism pod numerem 3585
Janusz Wolniak – Redaktor