„Po rozbiciu gniazda terroru w Krasnosielcu zaświtał nowy promyk nadziei”

„Po rozbiciu gniazda terroru w Krasnosielcu zaświtał nowy promyk nadziei”

 

Po skutecznym ataku oddziału NSZ na katownię UB w Krasnosielcu, na przedstawicieli „władzy ludowej” padł blady strach. Choć władze wojewódzkie ogłosiły, że pomszczą śmierć zabitych ubeków, na szczeblu powiatu propaganda przycichła, a miejscowi komuniści zmieniali adresy lub nocowali poza domem.

Po odskoku z Krasnosielca oddział pod dowództwem por. „Pogody” (Romana Dziemieszkiewicza) zapadł na kwatery we wsi Lipa, położonej sześć kilometrów od Krasnosielca. Czyszczono broń, prowadzono szkolenia, konsultowano się z dowództwem:

Po rozbiciu gniazda terroru w Krasnosielcu zaświtał nowy promyk nadziei i chęć walki przeciwko tworzącej się okupacyjnej władzy – wspominał Czesław Czaplicki (ps. „Ryś”), jeden z dowódców oddziału.

Tymczasem komuniści poświęcili kilka dni na przygotowania. Uzyskawszy od tajnych agentów informację na temat pobytu oddziału, zorganizowali obławę.

Oddział przebywał w małym, ale gęstym lesie nieopodal gospodarstwa, gdzie nocowano. Trwała poranna modlitwa. Wtem od strony szosy huknęły strzały. Wartownik zameldował, że z las został otoczony. Były to formacje ubeckie wspierane przez wojsko – piechota i oddziały zmotoryzowane. Od ich kul zginął jeden z wartowników.

„Pogoda” nakazał uformować czworobok. Rozpoczął się atak, przez godzinę ostrzeliwano pozycje partyzantów:

Sytuacja stawała się tragiczna. Podczas dnia nie mieliśmy żadnych możliwości ucieczki, gdyż nie było stąd bezpośredniego połączenia z jakimś dużym lasem. Przyjęliśmy taktykę wyczekiwania, nie wdając się w wymianę ognia z przeciwnikiem. Kule karabinowe świstały nad naszymi głowami, niektóre tępo uderzały w pnie drzew – wspominał po latach „Ryś”.

Nawała ogniowa powtarzała się raz po raz, ale komuniści bali się wejść do lasu. Mieli inny plan:

Chcieli nas wyprzeć na otwarte pole, a następnie wyciąć z ustawionych na pagórku karabinów maszynowych. Czas pracował dla nas. Ten krytyczny dla nas dzień przetrwaliśmy szczęśliwie – pisał Czaplicki.

Partyzanci przetrwali do nocy i pod jej osłoną ewakuowali się. Do bezpośredniej walki nie doszło. W przyszłości trzymano się już dużych kompleksów leśnych.

Źródło: Czesław Czaplicki, Poszukiwany listem gończym, wyd. 2, Wrocław 2004

Artykuł powstał dzieki wsparciu Gminy Wrocław

 

   

Zobacz również

Kontakt

Wydawca
Stowarzyszenie Dolnośląski Instytut Korfantego

ul.  Porzeczkowa 3, Wrocław
 
Portal kotwicepamieci.pl jest wpisany do ewidencji dzienników i czasopism pod numerem 3585
Janusz Wolniak – Redaktor