
„Przybyliśmy tu, aby się rozprawić z łotrami, którzy skazują na śmierć zasłużonych patriotów”
W maju 1945 roku na terenie powiatu przasnyskiego działał silny oddział NSZ pod dowództwem porucznika Romana Dziemieszkiewicza „Pogody”. Do ścisłego kierownictwa organizacji należał Czesław Czaplicki „Ryś”. Po latach spisał wspomnienia, w których udokumentował działalność leśnej grupy, w szeregach której walczył.
Po rozbiciu katowni UB w Krasnosielcu i wymknięciu się obławie, oddział „Pogody” rozpoczął prowadzenie tzw. akcji uświadamiającej. Przechwytywano też bydło, które pędzono z Pomorza i Prus Wschodnich do Związku Sowieckiego. Zwierzęta były następnie rozpędzane przez partyzantów. W ten sposób polscy rolnicy mogli schwytać błąkające się po polach i lasach zwierzęta.
W dniu 12 maja 1945 roku oddział przybył do wioski Ulatowo-Czerniaki (pow. przasnyski). Celem stali się funkcjonariusze UB i działacze PPR, którzy na niedzielę przyjeżdżali do wsi z Przasnysza. Główna część żołnierzy NSZ ukryła się w lesie. Natomiast „Pogoda”, „Ryś” i kilku innych złożyło wizytę jednemu z ubowców. Część ubrana była w mundury, część po cywilnemu. Por. Dziemieszkiewicz postanowił posłużyć się fortelem:
Jesteśmy funkcjonariuszami WUBP z Warszawy. Przyjechaliśmy tutaj w celu omówienia z wami stanu bezpieczeństwa w tym rejonie i przygotowania likwidacji tutejszych reakcjonistów, którzy przeszkadzają w utrwalaniu władzy ludowej – tak słowa „Pogody” wspominał „Ryś”.
Ubowiec wpuścił partyzantów do swojego domu. „Pogoda” polecił zwołać wszystkich bezpieczniaków i członków PPR mieszkających w okolicy. Niebawem na miejscu zjawiło się ok. 20 osób. Sporządzono dwa dokumenty: szczegółową listę obecności, a także „wykaz wrogów tworzącego się ustroju i Związku Radzieckiego”, którzy mieli być zlikwidowani.
Na liście znalazło się 68 osób – działacze i partyzanci AK i NSZ, siedmiu księży – wszyscy zasłużeni dla sprawy polskiej w czasie okupacji niemieckiej, a także gospodarze współpracujący z podziemiem, w tym m.in. ojciec i brat Czesława Czaplickiego.
Głównym powodem w uzasadnieniu ich likwidacji było utrzymywanie kontaktów z księżmi krytykującymi nową władzę i komunizm – wspominał „Ryś”, przyznając, że bezpieka miała dobre rozeznanie.
Wreszcie komedia dobiegła końca. „Pogoda” wydobył pistolet i powiedział
Jesteśmy tymi, którzy wypuścili 42 patriotów polskich z katowni bezpieki w Krasnosielcu, podobnych do tych, jakich umieściliście na liście do likwidacji! Przybyliśmy tu, aby się rozprawić z łotrami, którzy skazują na śmierć zasłużonych patriotów tylko dlatego, że nie chcą się zaprzedać nowemu okupantowi – mówił por. Dziemieszkiewicz.
Ubowcy zaczęli błagać o łaskę, tłumacząc swoje postępowanie strachem i zapewniając, że porzucą partię komunistyczną i współpracę z UB. Po okazaniu skruchy i złożeniu przysięgi na krzyż, wykonano karę chłosty, wymierzając po 20 kijów najbardziej gorliwym funkcjonariuszom.
Tak uświadomieni działacze komunistyczni pomogli nam w przygotowaniu dla całego naszego 60-osobowego oddziału posiłku i w dość miłej atmosferze pożegnali się z nami – czytamy we wspomnieniach „Rysia”.
Źródło: Czesław Czaplicki, Poszukiwany listem gończym, wyd. 2, Wrocław 2004
artykuł powstał dzięki wsparciu Gminy Wrocław
Kontakt
Wydawca
Stowarzyszenie Dolnośląski Instytut Korfantego