NASZ WYWIAD | Janusz Wolniak (kotwicepamieci.pl) o żołnierzu NSZ i AK Czesławie Czaplickim ps. „Ryś”
Janusz Wolniak, zafascynowany postacią śp. Czesława Czaplickiego, żołnierza NSZ i AK i serdecznego przyjaciela inicjuje, już od wielu lat, spotkania o charakterze patriotycznym, na których przybliża postać wielkiego narodowego bohatera.
W sobotę, 25 listopada, w Teatrze Scena Kamienica, przy ul. Lelewela 15 odbędzie się patriotyczny koncert Grupy 44 i Wojciecha Rohatyn Popkiewicza, w trakcie którego Janusz Wolniak przedstawi nam piękną historię bohaterskich czynów legendarnego przywódcy oddziału, który w 1945 z ubeckiej katowni uwolnił 42 więźniów.
Mówi pan, że Czesław Czaplicki, legendarny „Ryś” a dla bliskich osób po prostu „Zbyszek” jest naszym wielkim wrocławskim bohaterem.
Zbyszka poznałem w ’89 w Solidarności, szybko się zaprzyjaźniliśmy. Co cechowało go, to jego patrzenie na przyszłość. Żył teraźniejszością i przyszłością. Mijaliśmy się czasem na korytarzu i często słyszałem „Janusz, jak to będzie z Polską…i mówił o wydarzeniu, które wówczas było ważne”. Zbyszek działał w naszym mieście w różnych kombatanckich organizacjach ale nie pytany o przeszłość, sam do niej nie wracał.
Dzisiaj wiemy, że Zbyszek praktycznie konspirował całe życie. W czasie wojny z Niemcami i Sowietami a potem z komunistami.
Ukrywał się 18 lat, ponieważ nie uwierzył komunistom i nie ujawnił się. Mieszkał w Toruniu, Warszawie, Łodzi, Szczecinie i Wrocławiu, zawsze pod różnymi nazwiskami. W międzyczasie ukończył studia, założył rodzinę. Został aresztowany w 1963 roku. W pokazowym procesie dostał karę śmierci, zamienioną na 15 lat więzienia a potem, w wyniku amnestii zasądzono pięć lat, które w całości odsiedział.
Z rodziną z Zacisza – skąd pochodził – kontaktował się przez siostrę, która specjalnie przyjeżdżała do Wrocławia. Wtedy, w ’63 nie zgubiła wszystkich ogonów ale UB-cy nie aresztowali go w domu. Przyszli kilka dni później do pracy. Tam odbyło się pokazowe aresztowanie „bandyty, który działał przeciwko władzy ludowej i na rzecz obcego kraju”.
Potrafił zachować zimną krew w sytuacjach dramatycznych i wykorzystywać okazje…
Zbyszek zawsze zachowywał trzeźwy umysł, to go ratowało. W Szczecinie został rozpoznany i doprowadzony na posterunek milicji. Skorzystał z nieuwagi i kiedy nikt go nie pilnował, po prostu odszedł spokojnym krokiem, grzecznie żegnając dyżurnego przy portierni. I takich zdarzeń w swoim życiu miał wiele.
Kotwice Pamięci, to bardzo dobry, nośny tytuł i nazwa dla treści historycznych
Hasło na nazwę portalu wziąłem z jego publikacji Poszukiwany listem gończym, gdzie napisał takie zdanie: „kiedy przyjechałem po 18 latach do rodzinnego Zacisza i zobaczyłem dom, to tam znalazłem kotwice pamięci. Były obrazy: Chrystusa Ukrzyżowanego, Matki Boskiej Częstochowskiej, Ostatniej Wieczerzy i zdjęcie ślubne rodziców”.
Kontakt
Wydawca
Stowarzyszenie Dolnośląski Instytut Korfantego